poniedziałek, 26 listopada 2018

Odejdź

I wiesz co?
Porzucę to. Zostawię.
I niech tak Ci będzie.
Inne wędrówki dzisiaj mam na względzie.
Nie wiem czy swobodniej,
nie wiem czy lżej
ale wiem jedno,
że będę mieć Cię mniej.
Furia i rozpacz moja nie wzrusza?
Proszę Cię bardzo.
Od dzisiaj bez Ciebie będę się poruszać.
Choć jedną nogę wlokę bo druga uparta
to może taka zmiana będzie więcej warta..?

poniedziałek, 5 listopada 2018

Jesienna euforia

Dam Ci dziś instrukcję obserwacji otoczenia,
żebyś znów zobaczył co się wokół zmienia.
Usiądź. Pomyśl chwilę od niechcenia
wtedy wiersz mój nabierze znaczenia.
Inne już powietrze, jakże się zmieniło
posmutniało, woń rozsiało i się ochłodziło.
Woń doprawdy jest jedyna i niepowtarzalna
tak zmieszana, intensywna jakby namacalna.
Woń tak syta, woń tak pełna, woń jakże bogata,
bo zebrała ile mogła z ostatniego lata.
A pejzaże, krajobrazy mocno przesycone,
malowane brązem, żółcią, złotem ozdobione.
Wszystko tak przerysowane, do entej potęgi,
że na liściach widać fale, które tworzą wstęgi.
Moc kolorów jest tak silna, barwna, rozmaita
jakby miała eksplodować. Z latem będzie kwita,
bo zebrała ile mogła, wszystko przygarnęła.
I ta jesień po swojemu inne barwy tchnęła.
I czaruje nieustannie. Grzyby aż pękają,
robią ciapki, cętki, plamy i się przechylają.
Ustać trudno, leją deszcze, ciężkie kapelusze.
To jesienna jest euforia, a z nią i katusze.
Nawet liście wielobarwne, pomarszczone, suche
nadal wiszą, walczą wściekle z jesiennym podmuchem
wiatru, co nie szczędzi sił i rozkłada swoje skrzydła.
Wygrał. Nieprzerwanie i na nowo znów zastawia sidła.
Trzaska, gnie się pod butami sucha gałąź czarna,
kruszy się, rozpada i staje się marna.
Czerwień ogniem razi w oczy i dumnie się pręży
i w jesiennej tej euforii to czerwień zwycięży.
Będzie tak widoczna, będzie połyskiwać
i zieleni i szarości będzie nadskakiwać.
Aż ustanie. I czas pryśnie i wszystko się skończy.
Każdy owad będzie toczył w norę wyścig gończy,
by się ukryć, by przeczekać czas spokoju, ciszy
i mozolnie będzie trwał, dni kolejne liczył.
Skapną barwy i pigmenty, obraz będzie blady,
wypłowieje, wypompuje, pozaciera ślady.
I szum liści też ucichnie i wiatr siłę zmieni.
I ustąpi. Jak co roku. Na końcu jesieni...