Nie, to nie był dzień jak co dzień.
Ona.
Znów siedziała w chłodzie.
Dreszcze
przez Nią przechodziły
momentami Ją męczyły.
Mogły przestać lecz
nie chciały
Te Jej dreszcze Go
zwabiały.
Teraz siedzi
obejmuje
swe ramiona
i masuje
i rozgrzewa
ręce swoje.
Zima.
W zimie chłodne są pokoje.
Ciało drży
i Jej nie słucha.
Dziś na zewnątrz zawierucha.
Już za dużo dziś zrobiła.
W fotel mocno się wtuliła.
Słyszy.
Wstaje i przechodzi.
On.
Coś często dzisiaj chodzi.
Idzie.
Przeszedł
niby prędko
lecz spod oka
na Nią zerknął.
Tak.
Ukradkiem
mimochodem
nie zważając na pogodę.
Znów.
Bez słów się zrozumieli.
Znów.
Na siebie "nie spojrzeli".
Dziś.
Jej
zrobił niespodziankę
małą
kawy filiżankę.
Bez pytania
akceptacji
jakże pewny
swojej racji!
Tak po prostu
ją postawił.
Raz kolejny się Nią bawił.
W Jego ruchach
tyle gracji...
nie przewidzi Jej reakcji...
Znów.
Zaskoczył Ją
swym czynem.
On.
Wszystkiemu On był winien...
noooo rozkręcasz sie :-)
OdpowiedzUsuń