Szła
z dokumentami i stukała obcasami.
Nieświadoma swej urody.
Zapukała.
Chwila ciszy.
Zaczekała.
Usłyszała.
Weszła.
Zaraz spotka oczy.
Te.
Niebieskie.
Świdrujące.
Często tylko
w Nią patrzące.
Niech to szlag.
Wszystkowiedzące.
Głębszy oddech wzięła
i głowę wsunęła.
Lekko sparaliżowana
i przez nerwy roześmiana,
i do środka poproszona,
perfumami otoczona
weszła w pomieszczenie.
Włosy, Jej odzienie.
Guzik, suwak i kolczyki,
szminka, zapach, czarne szpilki...
W Jego oczach tkwią ogniki.
I tańcują.
Zaś Jej ruchy Go blokują,
a ogniki już wariują.
I speszona
wciąż na siłę nieświadoma
uciec chciała
lecz bez ruchu
ciągle przed Nim
nadal
stała.
I powoli.
Bez pośpiechu
trochę z żalem,
że nie umie tak
trwać dalej
oddech wzięła.
Wzrok spuściła.
Pomieszczenie opuściła.
Dłonie puste teraz miała.
Włosy nimi przeczesała.
Szła.
Biodrami kołysała,
lecz już się nie uśmiechała.
Widział.
Patrzył.
Rejestrował.
Wciąż uczucia swoje chował.
Czemu szybko odchodziła?
Ładna.
Czego się wstydziła?
Czekał.
Ona też czekała.
Patrzył.
Ona to widziała.
Mówił.
Ona rozumiała.
Śmiał się.
Ona też się śmiała.
Nie chciał żeby odchodziła.
Wierzył.
Ona nie wierzyła.
Piękny....:)
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie wierzyła
OdpowiedzUsuńCzyżby zbyt nieśmiała była?
Świetne :)
Noo mniej więcej :)
Usuńto jak czytanie grey'a:) piękne:)
OdpowiedzUsuńach...rozmarzyłam się czytając :)
OdpowiedzUsuńJa sobie wyobrażałam Ciebie na egzaminie :)
OdpowiedzUsuń