Szale nie z wełny
albo kaszmiru,
żadne tam takie
metal i już...
Wszystko dźwigałam,
surowce, pyłki,
płyny, mazidła i tony zbóż.
Nikt się nie pytał
czy sobie radzę
i stawiał ciężki odważnik
i z dokładnością naładowali
ludzie- co mądrzy i uważni.
Ja co na boki
dziś rozechwiana
kiwam się w prawo i w lewo
doprawdy marna dziś
ze mnie dama
wszystko mi fason odjęło...
Już nie objaśnię
nie sprecyzuję
i nawet nic nie pokażę.
Przez czasu szmat
wymażę z szal
zapach i ciężar wrażeń.
Bez dylematu
w prawo czy w lewo
niech to rozwiąże ktoś inny...
a może Ten, co ciężar zadał?
(choć wcale nie czuje się winny..?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :)