poniedziałek, 16 września 2013

W szklarni czernichowskiej

W szklarni spaceruję
stopy me ostrożne,
co by nie poniszczyć
wijący się groszek.

Ale tu zielono,
ach, ulga dla oczu,
bo w gęstej zieleni
tak dużo koloru!...

Stąpam dalej nieco,
trochę się pochylam,
patrzę- pomidory,
woń ciężką ich wdycham...

Stąpam znowu dalej,
uważam na wodę
co w wężach pulsuje,
zniszczyć ich nie mogę!

Woda daje życie
papryce czerwonej,
zielonym ogórkom,
fasoli zielonej...

Do końca alejki
jeszcze jest daleko,
wychodzić stąd nie chcę,
cieszę się jak dziecko!

Wszystko się rozwija,
nabiera rozmiarów,
każdy listek inny,
pełno różnych kształtów...

Duszne tu powietrze,
gorące i zdrowe
w każdej mej komórce
teraz zagnieżdżone.

Ogórki kujące,
strączki aksamitne
same znów zostają,
ktoś inny wnet przyjdzie...

1 komentarz:

Dziękuję za komentarz :)